Hej,

Sytuacja w kraju i na świecie jest bardzo zmienna, toteż ciężko coś zaplanować z wielkim wyprzedzeniem, dlatego ja proponuję dosyć spontaniczny wypad na Dolny Śląsk. W dobie zamkniętych restauracji, muzeów, galerii taka wycieczka może się wydawać totalnie bez sensu, ale to nieprawda, miasta góry i zamki Dolnego Śląska są chyba jeszcze bardziej magiczne w takim stanie półsnu. W każdej sytuacji można wartościowo spędzić czas podczas takiego, bądź co bądź, niezaplanowanego wyjazdu, z papierową mapą w ręku, braku noclegu i konserwą w plecaku. Pandemiczna, idylliczna podróż.

Miasto

Wrocław to dość oczywisty przystanek na naszej drodze. Wielkie, tętniące życiem miasto jest lekko jakby zaspane pod lekką warstwą śniegu. Zatłoczony i głośny rynek cicho i nieśmiało wita kolejne, pojedyncze osoby, przemykające między uliczkami, próbując szukać krasnali. I coś jest w tym widoku przygnębiającego i jest coś w tym kojącego paradoksalnie. W tym zastoju łatwo jest zauważyć kolory i formy, którymi wrocławski rynek wprost zachwyca. Desenie, klamki, wzory, tym mnie zachwycił Wrocław tym razem. Warto się tam zgubić i znaleźć.

Góry

W Polsce znajdują się trzy łańcuchy górskie: Sudety, Karpaty i Góry Świętokrzyskie oraz wiele znajdujących się w ich obrębie pasm górskich. Chcąc, nie chcąc, przez kilka dni, głównie przez pogodę zawitaliśmy na wszystkich, przez chwilę, przejazdem lub na dłuższą chwilę. Pierwszy przystanek, Masyw Śnieżnika i okolice Kotliny Kłodzkiej, totalny ,,koniec świata” i nocleg w namiocie sferycznym Vegan House. Wcześnie rano ruszyliśmy na Masyw Śnieżnika a na szlaku byliśmy przez większą część zupełnie sami. Cisza, skały, choinki umalowane świeżym śniegiem, złowroga mgła, taka, której nigdy nie widziałam sprawiły, że na pewno nigdy nie zapomnę tej wyprawy.

Po nocnej śnieżycy i dosyć intensywnym chłodzie panującym tam podjęliśmy szybką decyzję o spakowaniu się i ruszeniu przed siebie w poszukiwaniu cieplejszej kwatery. I tak zawitaliśmy do Karpacza, gdzie cel był prosty – Śnieżka. Warunki atmosferyczne natomiast miały inne plany i z pokorą odpuściliśmy tę wyprawę. Za  to wybraliśmy się do Szklarskiej Poręby, na Szrenicę i to była przepiękna wyprawa. Słońce, śnieg, szadź, mgła i wiatr grały i tańczyły razem dając obecnym turystom przepiękny spektakl. Po lekkim podejściu można zejść w lewo na wodospad Kamieńczyka. Chociaż najlepszym chyba, co nam się tam przytrafiło, to otwarte schronisko. Uwierzcie mi, bigos i żurek niespiesznie popijane piwem w towarzystwie innych ludzi przyprawia o łezkę wzruszenia.

Zamki

Nie da się ukryć, Dolny Śląsk zamkami stoi. Nie podążaliśmy wyznaczonym szlakiem, tylko sprawdzaliśmy, czy na naszej drodze znajduje się coś wartego odwiedzenia. I trafiliśmy na dwie absolutne perełki – zamek Moszna i Książ. Oczywiście, oba zamknięte dla zwiedzających w normalnym rytmie, stąd niebudzące zainteresowania wśród turystów. Samotna przechadzka po salach, w których ongiś toczyło się życie, podobne do naszego. Ludzie, zdjęcia, obrazy i historie, które niemal opowiadają ściany zamków. Przepiękne tereny i ogrody otaczające oba obiekty na pewno zachwycą każdego latem, zimą natomiast, jest to miejsce do samotnej zadumy.

Czy warto zwiedzać w pandemii? Zawsze warto. Dolny Śląsk to dla mnie spokojne, trochę puste i zapomniane miejsce, oprócz oczywiście typowych miejsc bardzo turystycznych. Przyglądając się mu w takich okolicznościach skłania do refleksji. Weź mapę i ruszaj przed siebie! Spotkasz i odkryjesz tam wiele tajemnic.

Marta

 

 


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *