Hej,

Chcąc, nie chcąc, wszyscy zostaliśmy postawieni w nowej sytuacji i niejako, bez wyjścia. Pomimo tego, że granice od kilku dni są już otwarte i świat wraca do normy i wielu już planuje zagraniczne wakacje, tyle samo osób świadomie zrezygnowało z wyjazdu z Polski w tym sezonie. Moje plany nie uległy wielkiej zmianie, było i będzie tutaj tylko po polsku i dzisiaj zapraszam Was do Łowicza, miasta, gdzie nie tylko kręci się niezłe dżemy! Zwiedzanie Łowicza to sentymentalna podróż, powroty do przeszłości, pełno kolorów, nie tylko w stylu łowickim.

Łowicz

To jest tak, że absolutnie każdy zna tę nazwę, ale o samym miasteczku nie ma bladego pojęcia, co więcej, część pewnie myśli, że to tylko fabryk pomiędzy znakami drogowymi z nazwą miasta. Nic bardziej mylnego. Jest to miasto w województwie łódzkim i liczy niecałe 30 tysięcy mieszkańców a prawa miejskie otrzymało już w 1298 roku przy czym najstarsza wzmianka o mieście Łowicz pochodzi z 1136 roku. I to właśnie w Łowiczu znajduje się jeden z czterech w Europie trójkątnym rynków, jedyny taki w Polsce. Od rynku zaczynamy właśnie swoją wędrówkę po mieście, bo należy wspomnieć, że większość obiektów, które są w mieście i na które zwracam tutaj uwagę, są od siebie oddalone dystans, który spokojnie można pokonać pieszo. Proponuję najpierw zahaczyć o lodziarnię Lody Rzemieślnicze i wziąć smak krówka-beza i kontynuować spacer od tego miejsca w stronę miejskich błoni. Poniżej budowla prywatnej galerii sztuki w były kościele ewangelickim, robi wrażenie!

Murale lepsze niż w Łodzi?

Stojąc jednak w kolejce po lody, spójrz w prawo a zobaczysz zielonkawy mural z monsterami a tuż za tym budynkiem, równie zielono-turkusowe wieżyczki katedry. Przy miejskich błoniach, które przecięte są rzeką Bzurą jest kawałek plaży i miejsce do pobrodzenia w wodzie i po chwili odpoczynku, zabieram was dalej w głąb, czyli musicie się dalej w prawo idąc w stronę parku. Po chwili powinniście ujrzeć niebieski mural na rotundzie, która jest przepompownią ścieków. Do budynku nie można podejść blisko, jest ogrodzony. Mural ma powierzchni około 300 metrów kwadratowych i przedstawia zbiornik wodny z pelikanami, syreną i innymi morskimi stworzeniami w otoczeniu sprzętów do oczyszczania wody. Idziemy dalej. Na początku grudnia 2014 r. znany w Łowiczu i innych miastach Polski street-artowiec Marcin „Tyber” Tybuś rozpoczął nanoszenie farb na tylną ścianę budynku Urzędu Miejskiego. W ciągu kilku dni stworzył mural promujący czytelnictwo, który otrzymał tytuł „Księżak z książką”. Obraz przedstawia młodego człowieka w stroju łowickim leżącego pod drzewem z książką w ręku. Mural zmienił panoramę starówki widzianą od ulicy Starorzecze. To nie są jedyne murale w mieście – przepiękne i ogromne dzieło znajdziecie na ulicy Powstańców 1863 r. na zakładzie, który zajmuje się produkcją skarpet, przedstawia maszyny dziewiarskie i szwalnicze oraz Pana projektującego wzory i kolory na podstawie tego co widzi w naturze oraz kontrowersyjną kilkumetrową podobiznę Kamila Sobola, prezesa Łowickiej Akademii Sportu na bloku nr 6 na os. Starzyńskiego. Warto się pokręcić nieznanymi uliczkami w poszukiwaniu street artu. Jako ciekawostkę dodam, że jeden z murali mieści się obok domu moich przyjaciół, którzy mogli oglądać powstawanie od zaplecza. Najpierw powstaje szkic, o zmroku i w nocy artysta odrysowuje szkic na budynku, który puszczony jet na ścianie z rzutnika.

Powrót do przeszłości

Będąc w pobliżu muralu Księżaka z książką, kierując się w lewo za chwilę znajdziemy się w pobliżu knajpy Powroty, gdzie możemy zrobić przystanek na kieliszek Aperola czy regionalnego piwa (o tym poniżej). Na większy głód polecam wyborne i wyjątkowe knedle z kaszanką a każdego, największego łasucha zadowoli fantastyczna beza. To wszystko w zaułku kamieniczki starego miasta, przy pięknej pogodzie, na ogródku, których trochę klimatem przypomniał mi włoskie wakacje. Powroty, tam się po prostu wraca!

Niemałym powrotem do przeszłości jest spacer po parku romantycznym w Arkadii, który jest połączeniem lekcji historii z lekcją botaniki. Dzieje parku są nierozerwalnie związane z osobą Heleny Radziwiłłówny. Ta jedna z najbardziej wpływowych kobiet epoki (kochanka ostatniego króla Polski) urządziła w swojej posiadłości przepiękny park zgodny z najnowszymi europejskimi trendami. Znajdziemy tam bowiem bardzo silne nawiązania do starożytnej Grecji i Rzymu – charakterystyczne sklepienia, zdobienia, kolumny a jest i nawet akwedukt. Helena kontynuowała prace nad parkiem do swej śmierci w 1820 roku. W następnych latach Arkadia przechodziła różne losy. Lata zaniedbań doprowadziły do zniszczeń i obecnie większość z budowli to ruiny porośnięte mchem, ale ma to swój urok! Od 1945 roku całość jest częścią Muzeum Narodowego w Warszawie. Po lewej stronie od akweduktu, za małym sadem i murem znajduje się stoisko z kawą, bardzo dobrą kawą! Jeśli nie masz ze sobą swojego wielorazowego kubka, nie przejmuj się, kawę dostaniesz w tekturowym kubeczku, który nie przecieka, nawet podczas godzinnego sączenia napoju na leżaku przy łączce obok. Kilka rodzin, kocyki i pikniki w tym miejscu to cudowny pomysł na wypad na przykład z Warszawy.

Zostając jeszcze chwilę w klimatach historycznych, każdego ucieszy zwiedzanie Skansenu w Maurzycach. Niebieskie chaty z dachami pokrytymi strzechą, pole kwiatów łąkowych z przepięknym młynem na środku oraz wycinanki łowickie to w skrócie to, co czeka Was w skansenie. Idealne miejsce na popołudniowy wypad, sesję zdjęciową czy po prostu spacer na łące – dla każdego coś miłego i cudownie kolorowego.

Browar Bednary

Ostatnim punktem naszej wycieczki są Bednary i mieszący się w środku wioski dom tuż przy własnym polu chmielu. Cała wieś jest malowniczo położona na płaskim terenie, gdzie polne kwiaty umilają przejażdżkę wąską drogą. Jest to też bardzo dobry teren do wycieczek rowerowych. Troszkę zmęczeni i na pewno spragnieni turyści, po całym dniu spędzonym w mieście, na pewno docenią uroki miejsca, jakim jest Browar Bednary. Całe miejsce skojarzyło mi się z klimatem mocno amerykańskim. Surowa, lekko ciemna i kameralna część w środku z przeszklonym widokiem na kadzie oraz plakaty browarnicze przypomina mi browary, która zwiedziłam w USA i to jest dla mnie wielki plus tego miejsca, jest tak właśnie, jak takie miejsce powinno wyglądać plus te idealne przekąski – my jedliśmy kalmary! Zastał nas w ten czas wielki upal, więc wybraliśmy opcję leżaczek pod drzewkiem a za stolik posłużyła nam odwrócona skrzynka. Relaks w pełnym tego słowa znaczeniu. Na kranie były 4 piwa: Biotransformacja (nowość) w stylu IPA, pszeniczne Gonzo, Łowickie Pale Ale oraz ciemne, jeszcze świąteczne Oak Aged Porter – spróbowaliśmy wszystkich. Ja od razu rozsmakowałam się w Biotransformacji, IPA to mój ulubiony rodzaj piwa, a to mocno nachmielone i owocowe jest naprawdę gładkie. Najlepsze ciemne piwo piłam w browarze Noble w Las Vegas i do tej pory żaden smak nawet mi o nim nie przypomniał… do momentu wizyty w Bednarach! Ten porter to jest COŚ! Browar Bednary to rodzinny biznes, prowadzony już o ponad 6 lat. Chmiel, który hodują jest w 100 % wykorzystywany przy produkcji ich piwa.

Łowicz, miejsce znane i nieznane. Skazanych na wakacje w Polsce zapraszam do miejsc, gdzie można poczuć się jak we Włoszech czy USA. Bo kto powiedział, że są tylko trzy opcje: morze, góry i Mazury?

Marta

 

 

 

 

Źródła:

https://www.podrozepoeuropie.pl/park-romantyczny-arkadia/

http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/43687,lowicz-mural-ksiezak-z-ksiazka.html

skansen w Maurzycach

 


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *