Hej!

Sezon urlopowy jest w pełni i coraz więcej słońca wygląda zza chmur. Niezależnie od tego, czy zdecydujecie się na urlop w Polsce czy gdzie indziej, słońce na pewno będzie Wam towarzyszyć! I dobrze, słońce bez żadnych wątpliwości ładuje Nas witaminą D. Jej naturalnym źródłem są promienie słoneczne – to dzięki nim witamina D wytwarza się w naszej skórze. Podobno nawet około 90% osób w Polsce jest w grupie ryzyka związanej z brakiem witaminy D. A ta potrzebna jest przede wszystkim w gospodarce wapniowo – fosforanowej oraz utrzymywaniu prawidłowej struktury i funkcji kości. Ale jednocześnie, przedawkowanie energii słonecznej może działać destruktywnie na nasz organizm. I czy istnieje coś takiego jak naturalne opalanie? A może warto przyjrzeć się nowoczesnym substytutom?

I tak źle i tak niedobrze

Słońce lubimy i słońce jest nam potrzebne do życia, to jest fakt.  Promieniowanie słoneczne obejmuje promieniowanie podczerwone, światło widzialne oraz promieniowanie ultrafioletowe (UV). To ostatnie dzieli się na UVC, UVB i UVA. Tutaj posłuchacie co to oznacza i co oznaczają cyfry przy SPF na kremach!  Jak mądrze podejść do ekspozycji na słońce? Mamy całą gamę kremów zawierających filtry UV. Niestety, często te kremy są napchane zwykłą chemią. Można poszukać filtrów fizycznych (tlenek cynku – Zinx Oxide lub mieszankę tlenku cynku z dwutlenkiem tytanu – Titanium Dioxide – pisałam o nich tutaj. ) lub bezpieczne filtry chemiczne. Nie robię szczegółowego przeglądu, bo znalazłam w sieci bardzo obszerny i znajdziecie tam wszystkie niezbędne informacje oraz kilkadziesiąt propozycji – niektóre z nich dostaniecie w TK Maxx, np. Andalou czy Badger – miałam i polecam (made in USA). Niezwykle trudno znaleźć jakiekolwiek naturalne kremy stricte przeciwsłoneczne od polskiego producenta. Moim faworytem od wielu lat jest polska Kolastyna. Pamiętam ten zapach z dzieciństwa 🙂 Natomiast, osobiście boli mnie, że WSZYSTKIE są w plastikowych opakowaniach…

Co w zamian?

Oleje? Czy oleje są dobre na wszystko? Jest co najmniej 12 olejów, które prawdopodobnie stanowią naturalną ochronę przed szkodliwym promieniowaniem. Poniżej małe zestawienie wraz z najbardziej popularnymi wartościami SPF, które mają chemiczne kremy w plastiku. Uwaga, te wartości nie są oficjalnie potwierdzone, to nie są wiarygodne badania!

  1. olej ze słodkich migdałów (5 SPF) – wygładza i zmiękcza skórę,
  2. olej z orzechów macadamia (6 SPF) – zmiękcza, nawilża i wygładza skórę oraz usuwa podrażnienia przy opalaniu,
  3. oliwa z oliwek (8 SPF) – ujędrnia i nawilża skórę, działa przeciwzapalnie, antyalergicznie, przeciwutleniająco oraz zapobiega powstawaniu zmarszczek,
  4. olej sojowy (10 SPF) – chroni skórę przed utratą wody,
  5. olej z kiełków pszenicy (20 SPF) – opóźnia procesy starzenia, nadaje gładkość oraz chroni skórę przed utratą wilgoci,
  6. olej z nasion dzikiej marchewki (38-40 SPF) – łagodzi poparzenia słoneczne, nawilża i regeneruje oraz odmładza skórę,
  7. olej z pestek malin (28-50 SPF) – redukuje zmarszczki, zmiękcza i ujędrnia skórę, ma właściwości przeciwzapalne i chroni skórę przed utratą wody.

Naturalnie nie musi oznaczać bezpiecznie!

Za każdym razem ostrzegam, żeby do wszystkiego podchodzić z rozsądkiem i umiarem. Nie namawiam Was, żeby wysmarować się olejem i smażyć cały dzień.  Muszę szczerze przyznać, że u mnie najlepiej sprawdził się olej z pestek malin z Ministerstwa Dobrego Mydła! Co nie znaczy, że tak samo będzie u Ciebie. W sieci nie ma dobrego i bezpiecznego przepisu na naturalny krem przeciwsłoneczny – tutaj zostawiam fachowy artykuł wraz z filmem na YT, dlaczego. Najlepsze i totalnie w duchu #zerowaste jest to, że oleje są bardzo wydajne i można je stosować też na włosy, jako maski czy do kremu. Generalnie, jeżeli nie będzie zbyt dużo słońca, lub nie sprawdzi się u Was, to olej na pewno się nie zmarnuje! Ważne jest ufanie swojej intuicji. I jeżeli czujesz, że się palisz na słońcu – po prostu idź do cienia! Niezależnie od tego, jaki filtr masz na sobie.

Co po opalaniu?

Dobór idealnego środa do opalania to połowa sukcesu! Bardzo często zapominamy o pielęgnacji skóry po opalaniu i to nie tylko pierwszego wieczoru po opalaniu. Skóra wystawiana na działanie promieni słonecznych regularnie przez 3-4 miesiące potrzebuje specjalnej opieki do późnej jesieni! Nie tylko po to, żeby długo cieszyć się złotym odcieniem cery, ale także, by nie łuszczyć się jak wąż na nowy sezon 😉 Moim numerem jeden w pielęgnacji tuż po opalaniu jest aloes. I nie mam na myśli wymyślnych kremów w plastikowych tubach, tylko liść aloesu przecięty na pół. Miąższ, który znajduje się w środku liścia działa cuda na świeżo opaloną skórę. Możesz włożyć go najpierw do lodówki, dodać kroplę olejku eterycznego miętowego i proszę bardzo, serum z własnego parapetu! Jeżeli nie masz w domu tej roślinki, wypróbuj polską serię Aloesove marki Sylveco – serum jest w szklanej buteleczce!

Blask bez słońca

Jak osiągnąć efekt oliwkowej czy złotej skóry? Wyrównać koloryt i cieszyć się zdrową, nawilżoną, napiętą skórą niezależnie od pogody w wakacji i pory roku? Zdradzę Wam tajemnicę, że ja bardzo lubię być opalona ale nie lubię się opalać, nie leżę plackiem na plaży nigdy. Idealnym rozwiązaniem może być opalanie natryskowe, lub metoda domowa – samoopalacz. Pewnie już myślisz sobie o dzikim odcieniu pomarańczy rodem z lat 90. i białych plamach? Też dobrze to pamiętam! Na szczęście, Mokosh (tu przeczytacie poprzedni wpis) stworzył produkt-hit. Kosmetyk na miarę naszych czasów – skład naturalny, krem w szklanym opakowaniu, formuła, która nada Twojej skórze delikatny efekt muśnięcia słońcem – trzy razy tak! Odżywczy i nawilżający brązujący balsam o orientalnym zapachu pomarańczy z cynamonem, w naturalny sposób nadający skórze piękny odcień opalenizny. Bogactwo naturalnych olei: z baobabu, słonecznikowego, z marchewki zapobiega wysuszeniu skóry, wosk z borówki silnie nawilża, zaś macerat z kwiatów gorzkiej pomarańczy rewitalizuje i łagodzi podrażnienia. Ma konsystencję budyniu, idealnie rozprowadza się po skórze – zapomnij o smugach! Jest także idealny do pielęgnacji twarzy. To jest kosmetyk na cały rok!

Złota kropka nad i

Wakacyjnym produktem numer 4 w mojej letniej pielęgnacji aż do jesieni jest naturalny olejek do ciała z olejem chia i złotymi drobinkami polskiej manufaktury HAGI. Zapach trawy cytrynowej, grapefruita, wanilii, szałwii i cedru przeniosą Cię w wakacyjny klimat. Olejek pięknie podkreśli opaleniznę uzyskaną podczas wakacji, ale nada jej też charakterystycznego blasku poza sezonem. To jest mój hit tegorocznych wakacji! Ważne jest dla mnie, żeby olej nie zostawiał tłustego filmu i nie brudził ubrań i ten się sprawdza idealnie, jest w formie żelu. Dodatkowy plus za szklane opakowanie! Polski rynek fantastycznymi, letnimi produktami stoi. Czy istnieje coś takiego, jak naturalne opalanie? Tak, i to po polsku 🙂

Lipiec bez plastiku trwa! Do końca miesiąca -20% na mydła w kostkach i -12% na kosmetyki pakowane w szkle u Fito Skin Care 🙂

Marta.