Hej!

Dzisiaj Wam przedstawiam markę i filozofię zupełnie nieprzypadkową. Założycielami marki są kosmetolog, chemik, technolog kosmetyków oraz biotechnolog. Każda z osób z zespołu ma odpowiednie, kilkuletnie doświadczenie w przemyśle kosmetycznym i farmaceutycznym. Shy Deer to polska marka naturalnych kosmetyków, dla której powstania inspiracją był las, dobrodziejstwa natury oraz zamiłowanie do świata kosmetyków. Złożyło się idealnie, że i ja mam podobne zainteresowania, dlatego z ogromną przyjemnością przyjrzałam się marce i produktom. I powiem Wam już na wstępie, że Nieśmiały Jelonek może być z siebie bardzo dumny!

Dlaczego Nieśmiały Jeleń?

Bowiem jeleń jest dla nas symbolem bliskości i kontaktu z naturą, nieśmiały – bowiem żyjący wolno jeleń to zwierzak który jest właśnie nieśmiały i płochliwy. Dodatkowo jest to zwierzak roślinożerny, czym podkreślamy fakt iż nasze kosmetyki są bardzo dobre także dla wegan i wegetarian, bowiem pozbawione są substancji pochodzenia zwierzęcego. Dodatkowo nasze produkty są Cruelty Free, czyli żaden z surowców ani produkty końcowe nie były testowane na zwierzętach.

Test!

Najważniejszym plusem jest dla mnie możliwość zamówienia próbek WSZYSTKICH produktów marki w jednym zestawie, który starczył mi na około 2-3 tygodnie. W zestawie znajdziecie między innymi kremy, tonik, eliksir w formie olejku do stosowania na całe ciało i włosy. Taki kompleksowy zestaw zapewni Cię całkowicie o tym, czy marka jest odpowiednia dla Twojej cery a dodatkowo, jesteś w stanie ocenić efekty działania. Bardzo lubię, kiedy marki proponują takie rozwiązanie. Nie każdy krem się sprawdzi u wszystkich, może też wystąpić niespodziewane uczulenie, cieszę się, że marka o Nas dba. Cały zestaw kompletnego rytuału dostaniecie już za niecałe 17zł. Standardowe pojemności produktów są nietypowe: Emulsja oraz tonik to 200 ml, Krem pod  oczy to 30 ml, czyli praktycznie 2 x więcej niż standardowo. Są bardzo wydajne, 1 produkt starcza na około 3 miesiące codziennego stosowania lub dłużej – sprawdzone! 🙂

Eco-friendly…

Filozofie, którymi się kierujemy to właśnie bycie Cruelty Free oraz Zero waste lub tez less waste. Nasze opakowania – mają drewniane elementy, które stworzone są z naturalnego, nieimpregnowanego drewna pochodzącego z odpadów po produkcyjnych, min po produkcji mebli. Wszystkie opakowania nadają się do ponownego użycia, a kiedy zakończy się ich żywotność w łatwy sposób można je poddać recyklingowi – drewno mechanicznie oddzielamy od plastikowych części i możemy je umieścić w kompostowniku, szkło i plastik zaś wrzucamy do odpowiednio oznaczonych pojemników. Dodatkowo do opakowań nie dodajemy żadnych dodatkowych zewnętrznych kartoników, co więcej – nawet nasze próbki zamykamy w opakowaniach wielokrotnego stosowania, a nie w saszetki, które po zużyciu wyrzucamy.

… and Instagram-friendly!

Jestem przekonana, że znacie te najpiękniejsze opakowania na polskim Instagramie! Podoba mi się, że Shy Deer nie używa nadmiaru niepotrzebnych materiałów, a szczególnie zbędnej folii podczas wysyłania paczek. Już Wam kiedyś pisałam o tym, że możecie mnie nazwać cebulą, ale ja do wysyłania paczek czy opakowania prezentów obecnie używam tylko recyklingu i z wielką radością obserwuję, że nawet firmy zaczynają tak robić! 🙂 Robiąc zakupy stacjonarnie używamy toreb wielorazowych a co podczas zakupów online? Niech to będzie Nasza wielorazowość i razem ograniczajmy ilości odpadów!

Budyń pomarańczowy

Przetestowałam wszystkie produkty Shy Deer z zestawu i zdecydowałam, że na stałe do mojej kosmetyczki trafi maska anti-age. Podobno już po 30 traci się włókna kolagenowe i należy zmienić pielęgnację. Ja mam cerę dosyć wymagającą. Do 20 roku życia borykałam się z trądzikiem i świecącą cerą. Do 25 stała się przesuszona z trądzikiem. Teraz, w okolicach 30. już się polubiłyśmy i pogodziłyśmy ze sobą, głównie dzięki książce, o której pisałam tutaj. Stawiam na totalny minimalizm, naturalność w wyglądzie i pielęgnacji. Kremu – maski używam głównie na noc, ale wypróbowałam go też na dzień i też się sprawdza. Ma konsystencję budyniu i pachnie tak pomarańczowo, prosto z natury. Dzięki bogactwu ekstraktu z aceroli, maśle shea  oraz witaminie E rozświetla buzię i jedyne, czego ewentualnie potrzebuje to odrobina sypkiego pudru mineralnego – tutaj link do pudru, którego używam od 5 lat. Tylko i wyłącznie 😉 Krem zostawia przyjemną warstwę na buzi, nie jest to olej ani tłusty film, jakby woskowy. To jest taka warstwa ,,ochronna’, mam wrażenie, że wchłania się bardzo głęboko. Jest moim zdecydowanym ulubieńcem i zostaje u mnie na stałe!

To, co z natury najlepsze

W kremach bazową wodą są hydrolaty – woda kwiatowa powstała podczas procesów destylacji materiału roślinnegoSkładniki aktywne – użyte ekstrakty roślinne są w formie „bomb witaminowych”, które rozpuszczają się w kontakcie ze skórą i działają miejscowo, poprawiając wygląd i kondycję skóry. Ciekawostka! W kremie pod oczy zamiast ekstraktu z kawy mamy czystą kofeinę, co sprawia że substancji aktywnej jest kilka razy więcej niż w innych, podobnych produktach, natomiast bazą w eliksirze jest macerat aloesowy (oleje roślinne z wyciągami z kwiatów, pąków lub ziół), a nie sam olej np migdałowy, co sprawia że produkt ten znów zawiera znacznie wyższą zawartość substancji aktywnych, nie jest tłustym produktem olejowym i szybko się wchłania – to to, o czym pisałam wyżej 🙂

Jeżeli macie ochotę, Shy Deer prowadzi swój kanał na You Tube, gdzie opowiadają bardzo szczegółowo o filozofii firmy i kosmetykach.

Mam dla Was mega niespodziankę! Już w piątek 5 kwietnia wychodzi zupełna nowość Shy Deer! Czytajcie wpis, zamawiajcie zestaw próbek i cieszcie się zupełnie nowym produktem w ofercie! <3
Marta.

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *