Hej!

Mam ogromną przyjemność przedstawić Wam ulubieńca miesiąca listopada, a jest nim Pan Kalendarz

To jest prawdziwa gratka dla wielbicieli dobrego i konsekwentnego designu oraz świetnej polskiej roboty. Musicie też wiedzieć, że jest to już siódma edycja!
Nie miałam do tej pory okazji testować kalendarza w formacie B6, więc bardzo się z tej okoliczności ucieszyłam. Od razu wpadło mi do głowy zasadnicze pytanie- czy pomieszczę się ze wszystkimi myślami? I od razu wpadła mi do głowy alternatywa. Przecież to jest jak zbawienie, posiadanie takiego eleganckiego plannera, który zasadniczo zmieści się do każdej codziennej torebki a notatki i tak wykonuję w podstawowej apce Notatki na iPhonie. Staram się tak robić coraz częściej właśnie celem ograniczenia zabazgranego miejsca. I nie tylko ekologiczna dusza mnie skłania ku temu, tylko to, że często ciężko mi do notatek wracać, jak są skrobnięte na kolanie jak kura pazurem. Dodatkowo, sam Pan Kalendarz pyta, czy nie szkoda tuszu, poszukajcie! 😉

Zapach papieru

Zapach, dotyk, tekstura papieru to pierwsze co rejestruję biorąc w ręce planner Pan Kalendarz. Miły, szalenie szykowny, zgrabny. Totalnie fantastyczne i odjechane naklejki, chwaliłam się nimi na InstaStories, kto pamięta, która jest moja ulubiona? Musicie wiedzieć, że jestem totalną fanką przeróżnych naklejek, naklejeczek. Najwięcej ich mam na walizkach, to głównie pamiątki z wyjazdów. Naklejki Pan Kalendarz na pewno ozdobią moje walizki coby szerzyć polską manufakturę w świecie! 

Wnętrze

Pan Kalendarz zaskakuje. Każdy miesiąc wygląda inaczej, co sprawia, że jest bezkonkurencyjny. Jest to zamierzone, planner zaprojektowały 4 osoby, dzieląc się po 3 miesiące. Efekt wow! Wszystkie grafiki czy zdjęcia przywołują wspomnienia i generują określone uczucia, kiedy patrzysz na dany miesiąc co według mnie jest świetnym wyzwalaczem weny twórczej. Poszczególny miesiąc zdobią na przykład ryby, ludziki z naklejek albo piękne zdjęcia ptaków czy zdjęcia z Google Earth. Nie widziałam wcześniej czegoś tak ładnego, smacznego i dopracowanego. Wszystko utrzymane w takiej samej kolorystyce czarno- złotej. Tak, Pan Kalendarz zdecydowanie ma duszę, mówi do swojego posiadacza.

Unisex

To co jest niewątpliwą zaletą tego plannera, to to, że jest unisex. Nie ujmując innym, ale raczej nie wyobrażam sobie swojego Męża z różowym kalendarzem… czy takim. Oryginalny design i wygodny rozmiar czynią go moim faworytem! Myślę, że to może być trafiony prezent dla Waszych Wybranków. Szczerze, mój Mąż chyba już sobie podpisał ten egzemplarz!  Naprawdę warto i w ten Black Friday zaopatrzyć się w wartościowy czarny Pan Kalendarz.

Życzę udanego Black Friday – nie szalejcie 😉

 

Marta.

 


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *