Hej!

Niby znamy Podlasie, wiemy, gdzie leży, ale większość z nas zna jej jednak tylko z memów. Dlaczego? A bo wymowa, akcentowanie, zwyczaje i takie tam. Ja pochodzę z Ełku, który część mojego życia przynależał bardziej do suwalskiego niż do Warmii i Mazur, a z uwagi na moje korzenie, zawsze było mi bliżej do Białegostoku i na wschód niż do Olsztyna, gdzie teraz mieszkam. Pamiętam, że jako dziecko bardzo często wybieraliśmy się na rodzinne wycieczki do Białowieży i okolice, a najsilniejsze wspomnienie to zabawa z małymi dziczkami w rezerwacie. Niestety, nigdy nie udało mi się zobaczyć żubra na wolności. Teraz, gdy jestem dorosła, bardzo doceniam tamte chwile i wspominam je ciepło i nadal mam nadzieję na spotkanie oko w oko z królem puszczy Białowieskiej. Nie może być przypadku w tym, że po weekendzie ze Słowiańską Gimnastyką Kobiet wywiało mnie za kilka dni do mojej ukochanej Białowieży. Ostatnimi czasy Podlasie stało się bardzo instagramowym miejscem, dlaczego? Zapraszam do mojego przewodnika.

W puszczy

Większość ludzi kojarzy to miejsce z żubrami i aferami politycznymi. Słusznie, ale warto wiedzieć więcej. Białowieża to duża wieś praktycznie granicząca z Białorusią. Pochodzenie nazwy miejscowości nie zostało ostatecznie potwierdzone. Urok tamtych stron jest niemożliwy do pomylenia z żadnym innym terenem. Tam lasy i powietrze są inne, są jakby bardziej naturalne niż te w centralnej Polsce. Puszcza okalająca Białowieżę jest bohaterką wielu legend oraz elementów historii – bo wiadomo, w każdej legendzie jest ziarnko prawdy. Dąb Jagiełły to ponad czterystupięćdziesięcioletni olbrzym powalony przed 40 laty, który do dziś przyciąga uwagę turystów. Według legendy Władysław Jagiełło odpoczywał w jego cieniu gromadząc zapasy przed bitwą pod Grunwaldem. Najcenniejsze obszary chroni Białowieski Park Narodowy. To najstarszy park narodowy w Polsce, będąc tu możemy sobie wyobrazić jak wyglądał las przed pojawieniem się człowieka, kiedy rządzili tam pradawni słowiańscy bogowie. Puszcza Białowieska została zaliczona do skarbów ludzkości, zajmując zaszczytne miejsce obok takich przyrodniczych cudów jak Himalaje czy Wyspa Wielkanocna! Na szczęście, jest możliwość wycieczki do ścisłego rezerwatu i jest ich aż pięć do wyboru – wszystkie znajdziecie tutaj, na stronie PPTK, ale uwaga – obowiązują wcześniejsze zapisy! A, koniecznie zabierzcie ze sobą lornetkę. Dla tych, którzy nie lubią za dużo chodzić niezwykłą atrakcją może być wycieczka koleją wąskotorową… lub drezyną! Od 24 lat kolej cicho mknie po ostępach Puszczy Białowieskiej, ukazując swoim pasażerom jej naturalne piękno. Trasa kolejki biegnie w głąb lasu, stanowi oryginalną formę `poznania przyrody. Obecnie wykorzystuje się około 17 km kolejek – informacje i zapisy tutaj. Taka przejażdżka to niezła frajda i zupełnie inne doświadczenie. Drezyny natomiast napędzane są siłą mięśni przez pasażerów, dróżnik przejazdowy czuwa tylko nad bezpieczeństwem przejazdu i udziela niezbędnych informacji! Tutaj również obowiązują zapisy – patrz tutaj. Linia przebiega od centrum Białowieży obok dawnej stacji Białowieża Pałac aż po Nieznany Bór mijając po drodze Białowieżę Towarową, Grudki oraz Miejsce Mocy i Czerlonkę. Osobiście, bardzo lubię Miejsce Mocy, to ścieżka przyrodnicza utworzona w 1996 r. Nazwa pochodzi od używanego w radiestezji określenia dla obszarów o pozytywnym promieniowaniu. W Puszczy jest kilka takich miejsc. Można w to wierzyć, lub nie, w każdym razie, sam klimat pradawnej puszczy wprawia w pozytywne wibracje.

Król

Niekwestionowanym królem Puszczy Białowieskiej jest żubr. Jeśli nie uda nam się spotkać żubra przemierzając szlaki Puszczy Białowieskiej, to na pewno zobaczymy go w Rezerwacie. Prezentowana jest w nim grupa żubrów: dorosły samiec, kila żubrzyc oraz ich potomstwo. Oprócz żubrów w rezerwacie można też podziwiać łosie, jelenie, sarny, dziki, a także przedstawicieli gatunku żubronia czyli krzyżówki żubra z krową hodowlaną. Bez wątpienia, nawet takie kontrolowane spotkanie z żubrem w rezerwacie jest doniosłym przeżyciem. Żubry są zdecydowanie większe, niż może się to wydawać na fotografiach czy w telewizji. Żubr to największy dziko żyjący ssak w Europie. Są wręcz monstrualne i bardzo majestatyczne, troszkę budzące grozę, a na pewno szacunek. Żyje średnio 20 lat. Nazywa się je czasem duchami puszczy, bo pomimo swoich rozmiarów, potrafią poruszać się cicho i sprawnie. Żubry w przeszłości niczym nie skrępowane przemierzały lasy Europy od Atlantyku po Kaukaz. Aktualnie wszystkie żubry na świecie wywodzą się z Białowieży. Można je spotkać m.in. w Hiszpanii, Holandii, czy Niemczech. Żubr to jeden z  najbardziej rozpoznawalnych symboli Polski na świecie! Żubr był kiedyś gatunkiem, który prawie wymarł a teraz ,,pomaga” innym. W 1929 roku żubrów było tylko 56 a już w 2016 6573! Fundacja WWF Polska i Żubr, najpopularniejsza marka piwa w Polsce, wystartowały z wyjątkową akcją, której celem jest ochrona zagrożonych gatunków zwierząt i ich siedlisk. Wizerunek żubra zniknie z puszek i butelek piwa, ustępując miejsca wilkowi, rysiowi i sóweczce. Żubr przekaże WWF Polska 1 000 000 złotych na wsparcie programów ochronnych wilka, rysia i sóweczki oraz na działania na rzecz ochrony najcenniejszych przyrodniczo lasów w Polsce. Będziemy też razem budować świadomość Polek i Polaków na temat konieczności ochrony tych gatunków i ich siedlisk. Tak na marginesie, historia browaru, w którym jest produkowany Żubr, sięga 1768 roku. To właśnie wtedy z inicjatywy hetmana Jana Klemensa Branickiego powstał w Dojlidach zakład piwowarski. Po 235 latach (!!!), w 2003 roku, białostocki Browar Dojlidy wraz ze swym flagowym produktem – piwem Żubr – stał się własnością Kompanii Piwowarskiej SA, która wypromowała Żubra na terenie całej Polski. Jeżeli szukacie kraftów, to sprawdźcie koniecznie Browar Markowy czy Hoplala! 

Car

Skoro wszedł temat picia, to gładko możemy przejść do jedzenia! A jakże, Podlasie to część Polski, w której bardzo dobrze się najesz! My odwiedziliśmy Restaurację Carską. Za wsią, za torami, za lasami wyłonił się starodawny budynek ze starą stacją kolejową – Białowieża Towarowa – za nim. Nie mogliśmy sobie odmówić wspinaczki po zabytkowych wagonach. Mimo tego, że składy są nieruchome a tory od dawna nieuczęszczane, poczułam dreszczyk emocji stojąc naprzeciwko ogromnej lokomotywy! Wnętrze królewskie, a raczej carskie od razu przeniosło nas kilkaset lat wstecz. Czy byliście kiedyś w restauracji, gdzie samo menu było tak interesujące, że zwlekaliście z zamówieniem? Historia stacji kolejowej w Białowieży nas wciągnęła! Trzeba też zaznaczyć, że restauracja carska, jak sama nazwa wskazuje, to miejsce bardzo wytworne, bez zbędnego pośpiechu i hałasu. Dania skomponowane są w taki sposób, żeby połączyć tradycję z nowoczesnością i bardzo im się to udało! Spróbowaliśmy tradycyjnej solianki, grasicy, dziczyzny oraz najlepszej na świecie bezy – prawdziwie carska uczta! Nie martw się, Restauracja Carska serwuje także menu wegańskie – wszystkie w opcjach sezonowych! Do tego wszystkiego, kelner, starszy Pan, dodawał temu miejscu autentyczności. Nic tam nie jest pod turystów, nadmuchane i przekłamane. Po prostu siedzisz sobie przy starym peronie, z obrazu patrzy na Ciebie Car a czas jakby się cofnął. Dodatkowym atutem Restauracji Carskiej jest położenie z dala od miasta, tam naprawdę masz wrażenie, że za płotem kończy się Polska. Jest cicho, idealnie na spacer po obfitym obiedzie i deserze.

Cerkiew w Szastałach

Już w drodze powrotnej, zupełnie bez wcześniejszego planu, na trasie las się rozstąpił i naszym oczom ukazał się urocza, niebieska cerkiewka. Nic nie wiedząc o tym miejscu, wyskoczyłam z auta zrobić kilka zdjęć i przeczytać tablicę historyczną. Ku mojemu zdziwieniu, znikąd pojawił się Pan i zapytał, czy byłam już w środku, zaskoczona, pokręciłam głową zaprzeczając. Uf osobnik zbliżył się i powiedział, że cerkiew jest zamknięta, ale mogę przejść przez bramkę jeśli chcę się dowiedzieć o historii tego miejsca. Byłam bardzo zaskoczona uprzejmością nieznajomego. Cerkiew pod wezwaniem Ikony Matki Bożej Pomnożycielki Chlebów w Szastałach jest najmłodszą cerkwią na Podlasiu. Świątynię o konstrukcji zrębowej zaprojektował Zachariasz Szachowicz, zaś głównym wykonawcą był Józef Czołomiej, zdolny cieśla z Augustowa – zaczął w 1999 roku. Drewnianą cerkiew wzniesiono na planie krzyża, na podmurówce kamiennej. 13 czerwca 2006 roku cerkiew została wyświęcona przez metropolitę Sawę oraz biskupa bielskiego Grzegorza. Co roku, 28 października (czyli dzisiaj!!!) obchodzone są tu główne uroczystości związane ze świętem Ikony Matki Bożej Pomnożycielki Chlebów. Barwne cerkwie mają w sobie coś mistycznego a ich położenie na Podlasiu, w lasach, nadaje im tym większego magicznego uroku. Kto wie, kim był ten obcy Pan, który miał chęć opowiedzieć mi historię przydrożnej cerkiewki, nie wiem. Natomiast wiem, że Podlasie jest pełne życzliwych ludzi i pięknej, dziewiczej natury.

Ciąg dalszy wpisu nastąpi – kolejne akapity wkrótce.

W planach Kruszyniany i Koterka.

 

Marta.