Hej!

Pewnie niektórzy będą bardzo zdziwieni, ale ten rok był dla mnie dosyć… słaby

I patrząc na moją listę TO DO, niby spełniłam i wykonałam najwięcej punktów, a nawet przekroczyłam swoje własne oczekiwania, to mam poczucie, że się zagalopowałam. Dziwne, co? Najważniejsze jest to, żeby mieć cel, odpowiedzieć sobie na pytanie, po co mi to jest potrzebne, a na końcu wiedzieć, jaki będzie wynik osiągnięcia danego celu. Ja biegłam za celem, bez wyraźnego sensu, albo z zupełnie nieistotnych powodów. Ale nie, nie narzekam, tylko z uśmiechem wspominam wszystkie wspaniałe i niezapomniane momenty…

Na walizkach

Jakbym miała jednym słowem podsumować ten rok, to byłaby to podróż. 3 kontynenty, 10 różnych krajów i stanów, więcej niż 15 miast na świecie w ciągu 12 miesięcy. Plan był 12 zagranicznych miejsc w 12 miesięcy, no praaawie mi się udało i to jest absolutnie fantastyczne. Sukcesem jest to, że dowiedziałam się o sobie paru rzeczy. Wiem, że moją największą pasją jest podróżowanie. I co ważne, nie muszę lecieć do Las Vegas, żeby nazwać to podróżowaniem. Tegoroczna wycieczka z Helu do Tatr była jedną z lepszych kiedykolwiek 🙂 Przy okazji podróżowania, zrealizowałam kolejny punkt z listy, turystykę piwną. Z ogromną pomocą oraz pod przewodnictwem wspaniałego Browarnika Tomka udało nam się w kilka miesięcy zwiedzić kilkanaście najlepszych światowych browarów kraftowych. Wszystkie wizyty szczegółowo są opisane na fachowym blogu Tomka, a ja najlepiej wspominam wizytę w browarze Bruery Terreux w Anaheim (LA).

W powietrzu spędziłam w tym roku ponad 100 godzin i łączną wartością kilometrów, okrążyłam Ziemię 🙂

Ja mocno wierzę w przesąd, że jaki Sylwester, taki cały rok i bardzo w to wierzę, znowu, może to siła podświadomości. Podczas ostatniego Sylwestra wysiadł nam prąd w domu i większość wieczoru spędziłam dzwoniąc po elektrykach dobrej woli, prosząc ich o zdalną pomoc. A więc podsumowując, cały Sylwester byłam nerwowa i biegałam po całym domu, próbując coś wymyślić i naprawić. I tak cały rok mi minął, w nerwach i z językiem na brodzie. Kolejny rok na pewno taki nie będzie. chcę jednocześnie zwolnić, ale też narzucić sobie więcej challengy, to mnie bardzo pozytywnie nakręca.

Nie przejmuję się tym, że coś mi nie wyszło. Opracowałam nową metodę planowania roku. Przedstawię ją we wpisie noworocznym, gdzie będzie czekała na Was niespodzianka, która, mam nadzieję, pomoże Wam dobrze zaplanować 2019 rok.

Najlepsze chwile roku 2018

Opalanie się w styczniu na plaży w Los Angeles

grzybobranie 🙂

zakup aparatu i nauka fotografii

Zupełnie niespodziewany hiking po lodowcu w Bergen

steak z wieloryba!

Zakup roweru, który obiecałam sobie po wizycie w Amsterdamie i wykręcenie ponad 300 km

Dwukrotna wizyta w Las Vegas – mieście totalnie oderwanym od reszty świata

dużo czasu spędzonego z rodziną i przyjaciółmi, którzy są rozrzuceni po świecie <3

dwa fenomenalne wesela najlepszych Przyjaciół

porzuciłam etat, uczę się nowych rzeczy, BLOG <3

Święta i Sylwester na Florydzie! 😉

 

I wiele, wiele innych emocji zawartych w każdym kolażu i każdym selfie zrobionym w tym roku

Jestem zdrowa i niczego mi nie brakuje. I chociaż wiele spraw nie zakończyło się tak, jakbym tego chciała, to jestem naprawdę WDZIĘCZNA. I mam nadzieję, że Wy też. Spisuję teraz cele i wyzwania na Nowy Rok i zacieram rączki.

 

Teraz życzę Wam szampańskiej zabawy Sylwestrowej i samych dobroci w Nowym Roku! 🙂

 

Marta.

 

 

 

 


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *