Hej!
Z czym kojarzy Ci się piżama? Pewnie z łóżkiem, wypoczywaniem, świeżą pościelą i porankiem jak z reklamy popularnego serka do smarowania. A mi obecnie piżama kojarzy się z pandemią, ambicjami, pracowitymi kobietami. Jak to? Poznajcie historię Żanety i marki Lunaby. Lunaby powstało w 2014 roku i było odpowiedzią Asi Glogazy na potrzebę posiadania pięknych i praktycznych piżam. Asia poświęciła się swojej pasji do pisania książek a swoją markę postanowiła sprzedać i teraz marka dostała drugie życie. To historia o tym, że marzenia się nie spełniają, ale się je spełnia, że jeżeli znalazłaś coś, co lubisz, to to rób. To opowieść o trudach prowadzenia polskiej marki, która ma prawdziwą misję.
To był ogromny… przypadek. Dwa główne pomysły Żanety na siebie spłonęły w blokach startowych, co sama określa jako nienajlepszą wróżbę na przyszłość… I wtedy przyszło Lunaby. W czerwcu 2019 roku zaszłam w ciążę i już od tamtego momentu wiedziałam, że muszę coś zmienić w moim życiu zawodowym. Wcześniej pracowałam jako manager w Hotelu przysłowiowe 24 na dobę. Długo rozważałam żeby zająć się nieruchomościami, ale przyszła pandemia i rozmyła moje plany. Zapisałam się do szkoły Montessori z myślą o otwarciu swojego przedszkola. Po pół roku intensywnej nauki, uznałam że to nie dla mnie i nawet syna wypisałam z takiego właśnie przedszkola. A szukanie swojej drogi nie dzieje się przecież tu i teraz i czasem nie trwa krótko, tylko latami, dlatego każda ,,porażka” w końcu prowadzi nas do TEGO czegoś.
Kiedy przeczytałam pierwszy raz informację, że Asia sprzedaje Lunaby pomyślałam, szkoda. Fakty połączyłam parę dni później kiedy przyjaciółka zapytały co chciałabym dostać na urodziny, a ja kolejny rok z rzędu poprosiłam o piżamę zapewniając, że naprawdę uwielbiam je dostawać.
Żanecie dosłownie zapaliła się lampka nad głową i doznała olśnienia. Uznała, że to chce dalej robić. Szyć piżamy. Tu warto dodać, że o krawiectwie i prowadzeniu marki wiedziałam dosłownie…nic. Tak się zaczęła ta przygoda. Kupując markę, myślałam, że kupuję gotowy projekt. Tymczasem zmieniłam prawie wszystko! Wprowadziłam kieszenie, bawełniane wkładki do szortów chroniące miejsca intymne przed szwami i otarciami. Mój dom tonie w próbkach. Wiele produktów, które szykowałam, nie weszły nawet do letniej kolekcji. Były super, ale dopracowanie ich, znalezienie właściwych materiałów, czasowo i finansowo mnie przerosło. Rzadko mówi się o pieniądzach tymczasem tu każdy dzień jest niewiadomą. Jednego dnia przyjdzie 10 zamówień, następnego żadne. Na starcie miałam dwa świetne miesiące, później przyszedł maj, który dał mi w kość. I takie właśnie są realia pracy w Polsce nad ubraniami wysokiej jakości. Nie negocjuję stawek ze szwalnią, bo wierzę w uczciwą współpracę i chcę by krawcowe godnie zarabiały. Tym się różni produkcja etycznych marek od gigantów produkujących w krajach dalekiego wschodu. Nie korzystam z plastikowych guzików tylko metalowych, te pierwsze mogłabym mieć dosłownie za 5 groszy, za złote metalowe płacę ponad złotówkę za sztukę. Bądźmy szczerzy, moda nie jest i nie będzie ekologiczna, ale staram się zminimalizować straty dla środowiska. Korzystamy z opakowań, etykiet i naklejek z recyklingu, biodegradowalnych opakowań, nie pakuję piżam w foliowe opakowania, szwalnia również nie dostarcza mi ich tak zapakowanych. Chcę wierzyć, że te małe kroki mają znaczenie. Chcę wierzyć, że produkty Lunaby, sprawiają moim klientkom przyjemność.
Polska marka
Przez ostatnie kilka sezonów, między innymi przez pandemię moda na polskie marki rozgorzała. Prowadzenie marki odzieżowej w Polsce to nie lada wyzwanie. Z boku wygląda to na banalnie łatwe i przyjemne. Wrzuca się fotki na insta, nagrywa stories, wybiera materiały i tak w kółko – nieustanna karuzela śmiechu. Tak naprawdę każdy projekt to masa decyzji, wyborów, kosztów. Prowadzenie marki stawia wyzwania niemal każdego dnia. Ale jeszcze na początku Żaneta jasno ustaliła cele i priorytety. Powolne i cierpliwie budowanie marki bez dróg na skróty, bez szalonego pędu, choć takie podejście chyba niekoniecznie jest modne. Na poziomie emocjonalnym naprawdę dobrze sobie radzę z trudnościami. Ale zdarzają się i one, oczywiście i taka moja spektakularna pierwsza pomyłka to chyba samotne banany. Wybierając tkaniny do pierwszej mini kolekcji zakochałam się w cudownej bawełnie w delikatne kwiatki. Zamówiłam kupon, czyli minimum jakie można zamówić w hurtowni, tym wypadku 5 metrów. Zamówienie zbiegło się z Bożym Narodzeniem i na tkaninę czekałam niemal miesiąc. Kiedy już do mnie doszła, przesłałam ją do szwalni. Byłam już tak zakochana w materiale, że niewiele myśląc zamówiłam tasiemki do spodni, wypustki do koszul i belkę białej satyny bawełnianej na szorty. Po paru dniach otrzymałam piękny prototyp. Byłam wniebowzięta, a szwalnia zabrała się za szycie spodenek. Góra miała być bardzo kwiecista, dlatego dół uznałam, że powinien być gładki. To był mój najpiękniejszy model. Ten komplet miał być hitem 😉 Po kilku praniach uznałam, że wszystko ok. Przeszczęśliwa zadzwoniłam do hurtowni złożyć zamówieni. Entuzjazm nieco opadł kiedy usłyszałam, że materiału nie ma i nie będzie… Teraz już wiem, że powinnam była po prostu znaleźć inny materiał do tych spodenek. Ale nie, ja uparcie brnęłam w ten błąd dalej. Zamówiłam print w takiej samej kolorystyce tylko inne kwiatki. Zapłaciłam za grafika, za materiał, za przygotowanie do druku, za próbę. Mija 3 miesiąc od początku ustaleń z farbiarnią, a materiału wciąż nie ma, szorty jak samotne banany czekają znudzone w kartonie…
Po takiej wpadce niejedna osoba załamałaby się, ale nie Żaneta – ona poprawia koronę i leci dalej. Ten spektakularny fail nauczył właścicielkę Lunaby jak wychodzić z opresji. Zdarzają się opóźnienia, wadliwe materiały a ze wszystkim musi sobie poradzić jedna osoba a wszystko po to, żeby do Was trafiła wymarzona piżama – stworzona z wielkim sercem, w Polsce. Plany? Planów mam naprawdę sporo, ale poznałam już realia i wiem jak wygląda ich wdrażanie. Potrzebny jest czas i pieniądze – takie są realia robienia polskiej marki w Polsce. Znam swoje ograniczenia, mam też 2 dzieci, dla których zawsze muszę mieć czas, przez które też niewiele sypiam. Więc czas na drzemki też muszę znaleźć…
Sen o…
Haha, wygląda na to, że prowadzenie polskiej marki modowej spędza sen z powiek, a czy produkcja piżam to może ułatwia? Zaburzenia snu mam od kiedy pamiętam. Zrzucam to na przebytą chorobę. Kiedyś po prostu szłam po leki. Choć myślę, że to lekarze szli ze mną na skróty… Niedawno zaczęłam się interesować poprawą jakości snu i naprawdę byłam mocno zaskoczona ile jest możliwości poza lekami psychotropowymi. Dlatego też podjęłam współpracę ze Świetną Darią Łukowską, która jest ekspertką w tematach około zdrowotnych i stworzyła dla Lunaby poradnik poprawy jakości snu, który już niedługą będę dorzucać do każdego zamówienia. Chcę aby Lunaby nie było tylko sklepem z piżamami, ale szerzyło wiedzę w czasach kiedy śpimy coraz gorzej, coraz więcej osób cierpi na zaburzenia snu. Marzą mi się webinary z ekspertami, przemycanie wiedzy i tipów na lepszy sen. Ja się chcę po prostu wyspać i Wam też tego życzę.
Żaneta swoje najlesze sny zachowuje dla siebie, ale może to i lepiej, że ich nie zdradza, niech to będzie ta tajemnica, którą w końcu sypialnia jest i powinna być owiana. A Ty o czym śnisz, o czym marzysz? Może o własnej marce? Niech cała historia marki Lunaby będzie idealnym przykładem tego, że chcieć to móc!
Marta
2 komentarze
Pricebye · 24 sierpnia 2021 o 19:08
Świetny model!
Pani Jesień · 18 grudnia 2021 o 10:20
o tak, bardzo dobrze mi się sprawdza i to po takim czasie! 🙂