Hej!

Sezonowo i lokalnie – jak to łatwo powiedzieć, ale trudniej rzeczywiście tak żyć, kiedy od wielu lat dzięki skokowi cywilizacji zdążyliśmy zapomnieć lub znielubić to co takie proste, dostępne, rodzime, na wyciągnięcie ręki. O wiele lepiej i światowo brzmią nazwy owoców w smoothie, co nie wiemy które to są, albo imię owocu- warzywa, które napisane jest przez ,,v” i  hasztag ma większy zasięg. Ja od dziecka znam banany i pomarańcze, a mam 30 lat, z drugiej strony dziwi mnie, że nie znałam topinamburu czy skorzonery. A znalazłam je na miejscowym targu obok jarmużu oraz żółtej marchewki, hodowanych w ziemi, po której codziennie stąpamy. O lokalnych roślinach też już wspominałam.

Z sezonowym odżywianiem jest tak, jak z ubieraniem. Latem nosimy się lekko i swobodnie, a zimą chowamy w futrzastych kapturach

Nasi przodkowie nie mając żadnego wyboru korzystali tylko i wyłącznie z darów Matki Natury i uzależniali swoją dietę od jej hojności lub poddawali się klęskom urodzaju, starając się walczyć z nimi. Mniej lub bardziej przygotowani na nadejście zimy lub deszczowego lata szykowali zapasy, oczywiście, najczęściej z tego, co mieli ,,pod ręką” – u siebie na polu, w sadzie. Osobiście od dwóch lat bardzo się staram mrozić sezonowe owoce: maliny, jagody, śliwki – uwielbiam je dodawać do smoothie czy drożdżówki. Oczywiście, są to owoce z własnego ogrodu. Kiszenie to metoda przechowywania żywności bardzo bliska memu sercu i podniebieniu. A to metoda stara jak świat. Początkowo kiszono głównie kapustę, którą dawniej spożywano w dość dużych ilościach, zwłaszcza w wiejskich i biednych domach, w których wyżej wspomniane przetrwanie zimy zależało od ilości zbiorów i ich zaprawy. 

Kisz me!

W ramach popularyzacji idei i świadomości odżywiania sezonowego oraz lokalnego,  wbrew obśmianym ,,słoikom” wszelkie kiszonki przeżywają swój renesans. U mnie w domu od zawsze prym wiodły ogórki oraz buraki. W czasie kiszenia warzywa wzbogacone zostają o podwójną porcję witaminy C, B6 oraz B12. Dodatkowo są lekkostrawne i oczyszczają organizm z toksyn. Doskonale radzą sobie z nadmiarem wody w organizmie, likwidują obrzęk i zastój płynów. Są także niezwykle pomocne przy zwalczaniu różnego rodzaju infekcji oraz korzystny wpływ na florę bakteryjną jelit. No dobra, ja jestem jeszcze fanką kimchi, zabijcie mnie, ni cholery nie lokalnie, ale przepadłam – taki mam guilty pleasure. Najlepsze od olsztyńskiego Kisz Me Now – must try sezonu! A do kimchi słoiczek kiszonych kalafiorów, sok z kiszonych buraków oraz musztarda. Eko, lokalnie, przepysznie – aż mi ślinka poleciała pisząc to…

Czteropodział władzy

Nasze prababki zupełnie bezwiednie stosowały koncepcję podziału żywności na produkty ogrzewające, neutralne czy chłodzące. W kalendarzu Sezonowo&Lokalnie znajdziecie przedstawione naturalne okresy wegetacji roślin uprawianych w naszym kraju. Kalendarz powstał dzięki kooperacji Cook it Lean oraz Marchewka: Rewolucja i przy patronacie mojego rodzinnego Ełku. Bardziej lokalnego Kalendarza nie mogłam sobie wymarzyć – przypomina mi o domu. Z przepięknych kart Kalendarza, które zdobią zdjęcia Kasi Karus-Wysockiej z Cook it Lean dowiecie się, jak naturalne jest to, że wiosna ożywia nas bogactwem kolorów i witamin. Lato ochładzają nam świeże ogórki czy kwaskowate owoce oraz lekkie sałaty podczas gdy Pani Jesień syci słodkimi bulwami i jeszcze słodszymi owocami… Zimą otuchy i energii dodają nam właśnie wyżej wspomniane kiszonki, wszelakie konfitury i zachowane pestki i orzechy. Każdy z sezonów daje nam to, czego właśnie potrzebujemy, taka nasza symbioza z naturą. Za teksty oraz opracowanie produktów sezonowych i lokalnych, które poznacie odpowiada Małgorzata Meller – Marchewka: Rewolucja, również z Ełku.

Modne dzisiaj tu i teraz oznacza również sezonowo i lokalnie

Czy naprawdę lepszy jest chemiczny pomidor z próbówki zamiast frytek z selera? A jeśli tęsknimy za naszymi soczystymi pomidorami – róbmy przetwory! Truskawki można zamrozić – w internecie znajdziecie wiele różnych metod oraz okresów mrożenia naprawdę różnych owoców i warzyw – takich, jakich  byście się nie spodziewali. Ketchupy, sosy, chutney’e to tylko garstka pomysłów na zachowanie smaku, zapachu i zdrowia pod zakrętką, którą można ,,pyknąć” w zimowy wieczór i poczuć aromat wiśni z drzewa na babcinej działce. Ach, no i nie mogłabym nie wspomnieć o moim ulubionym szczawiu, odkąd pamiętam, ciocia robi mi małe słoiczki na zupę. To już nie słoik, to smak, wspomnienia, rodzina, coś niezastąpionego. I ja mam w planie nauczyć się czegoś więcej niż tylko owocowych konfitur. Aaaaa i jeszcze założyć własny ogród warzywny 🙂

Zima to wcale nie jest zły czas na taki wpis oraz posucha lokalna. Moi Drodzy, sezon na jabłka, brukselki, kapusty i wszelkie korzenie jest w pełni! Niechaj moc szarlotek oraz zup kremów będzie z Wami!

Ekorazowo

Marta.


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *