Pełzająca Księżniczka panowała nad mchem

Żeby nie było, żadna ze mnie grzybiara, nie znam się w ogóle na rodzajach i serio serio rozróżniam jedynie kurki i pieczarki i to na sklepowej półce, bo w lesie miałabym problem z wybraniem tego jadalnego podobnego osobnika. Nie zniechęciło mnie to bynajmniej kiedy przyjaciele rzucili pomysł wstania o 4:00 rano i ruszenia na grzyby. Uprzedzę wasze zmartwienia – z koszykiem pełnym zbiorów pojechaliśmy do rodziców – specjalistów i razem je przebraliśmy.

Wyposażeni w koszyki, nożyki, termos, spakowani jak na wojnę ruszyliśmy. Od razu zauważyliśmy mały mankament – przecież jest ciemno, nie zobaczymy grzybów, cóż, spakowaliśmy jeszcze czołówki. I pojechaliśmy. Do tej pory nie wiem czy to była rzeczywista chęć nazbierania grzybów, wstanie rano w niedzielę a nie, jak zwykle, zaśnięcie o 4:00 nad ranem w niedzielę czy pragnienie oderwania się od rzeczywistości czy to wszystko razem, ale udało się.

Fantastyczne formy i kształty napotkane w tym lesie poruszyły moją duszę. Widzicie w tym konarze hak, ten z Piotrusia Pana?


W cztery osoby rozpierzchliśmy się wśród drzew i co chwila słychać było wesołe ,,maaaaam”; ,,ach mój ci on!”.

Rozochoceni dobrym łupem szliśmy dalej i dalej w las. Już widzę Wasze uśmieszki – dalszy ciąg historii – że się zgubiliśmy i generalnie lawina śmiesznych zdarzeń z tym związana runęła. Nie, nie – o tym, o dziwo, też pomyśleliśmy i odpaliliśmy Endomondo – rysuje się mapa i od biedy, można wrócić. Wpadł ktoś na takie wykorzystanie popularnej aplikacji dla sportowców? Myślę, że zdecydowanie powinni wprowadzić kategorię ,,Grzybobranie” i uwzględnić przy wartości spalanych kalorii ilość skłonów i przysiadów.

Widzicie tego grzyba? Ja pod nim pisałam wiersz…


Zupełnie przypadkiem trafiliśmy do najpiękniejszego lasu jaki kiedykolwiek widziałam.

Czułam się jak Alicja z Krainy Czarów. Srebrne sieci dorodnych pająków iskrzyły się w słońcu a one same nie myślały uciekać przed intruzem – mną – tylko jakby pewne siebie, zapraszały do swojego świata. Zdawałam się słyszeć cichutkie ,,Dzień dobry, witaj”. Rozochocona, nie bałam się…

Miękkie poszycie zapadało się lekko przy każdym moim kroku powodując mój taniec. Uważałam bardzo, żeby niczego ani nikogo nie rozdeptać.

Miękki  i pachnący mech odbijał moje stopy gdy wdzięcznie  kroczyłam ku przygodzie. Dotykaliście, lub raczej, głaskaliście kiedyś mech?

Jak się domyślacie, zbieranie grzybów zeszło na dalszy plan a pierwsze skrzypce grały paprocie, wrzosy

Kiedy moim oczom ukazała się polana wrzosowa, stwierdziłam, że nic piękniejszego w życiu nie widziałam. Maleńkie fioletowe kwiatuszki uśmiechały się radośnie kierując buźki w stronę słońca czekając na ostatnie pszczoły. Pani Gąsienica zrobiła sobie z jednej gałązki wygodny fotel czekając na przeobrażenie się. Piękna okolica na odpoczynek.

Królicza dziura też była! Wpadłam…

Ocknęłam się…

…i zauważyłam, że ten las wygląda najlepiej z pozycji żuka czy gąsienicy, przepełzłam większość wycieczki. A może zmniejszyłam się i jako Księżniczka przechadzałam się po swoim Królestwie? Ach te kolory, szumy, szelesty, stukania i chrzęszczenia. Czy stałam się rozmiarów żuka? Czy to leśne paprocie piszą tę historię?

Czy to nietoperze, które wiszą w króliczej jamie, do której wpadłam?

Przy tym wszystkim tak mikroskopijnym, majestat drzew otaczających mnie i tworzących parasol nad moją głową… Smugi porannego światła wyraźnie tną ziemię tworząc linie w których można się skryć stąpając po źdźbłach trawy delikatnie, żeby nie zruszać porządku. Znacie zapach kory, znacie jej dotyk od palcami?

 

Uciekając przed słońcem i szukając inspiracji wpadłam w… podwodny świat.

Przyglądaliście się kiedyś mchowi tak długo, że właściwie zaczął przypominać rafę koralową. Czy las to taki ekosystem, który właściwie wyglądem nie różni się od tego pod wodą? Czy może oderwana od rzeczywistości, bez zasięgu w zupełnej ciszy, poruszyłam swoją wyobraźnię tak bardzo, że odleciałam? Na zdjęciu jest skrzyp polny, wspomniany w ostatnim wpisie. Biorę głęboki oddech i nurkuję w swojej wyobraźni.

Jako mała dziewczynka, jedynaczka, bardzo często uciekałam w świat swojej wyobraźni i tworzyłam swój świat.

Polecam wyłączyć telefon albo wyjechać tak daleko, że stracimy zasięg. Zamknij oczy, weź głęboki oddech i… połóż się. Żyj tą chwilą, bądź kim chcesz.

 

Życzę Wam fantastycznego weekendu! Ten las to miejsce za Nową Kaletką.

Marta.


2 komentarze

Gosia · 6 października 2018 o 12:16

To byl bardzo magiczny wypad!

    Pani Jesień · 6 października 2018 o 17:13

    Trzeba to powtórzyć!!! Jutro??✌???

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *