Hej!

Moi mili Czytelnicy, poprosiliście po przeczytaniu tekstu o warsztatach kosmetycznych o parę słów na temat książki o której tam wspomniałam. Napisałam o książce, która zmieniła moje życie. Chodzi o pozycję Skin Coach pani Bożeny Społowicz. Jak większość ciekawych propozycji, wypatrzyłam ją gdzieś na Instagramie i chociaż nie jestem wielką fanką poradników, skuszona interesującym mnie tematem i holistycznym podejściem do pielęgnacji skóry, poradnik nabyłam. I od razu się okazało, że to nie jest zwykły poradnik…

Ja po prostu się do siebie przyzwyczaiłam.

Nie to, że zaakceptowałam siebie, po prostu się przyzwyczaiłam. Do suchych, wiórowatych łydek, do wiecznych wyprysków na policzkach, do sianowatej grzywy lwa, do świecącego się czoła, do uczuleń. Myślałam, no dobrze, taka moja ,,uroda”, trudno, zniosę to z godnością. I gdy już tak sobie przysiadłam z tą moją godnością na gałęzi przyzwyczajenia wpadła mi w ręce TA książka.

 

Czy wiesz, że aby mieć piękną i zdrową skórę, powinnaś jeść ciepłe śniadania?

No jakoś o tym nie pomyślałam przez lata ciskając kolejne pryszcze, które zamiast znikać się tylko przesuwały. Dodam, że książkę przeczytałam rok temu, więc młódką już nie byłam i stąd też moje pewne pogodzenie się ze stanem rzeczy. Dodatkowo, musicie wiedzieć, że wydarzenia opisuję z perspektywy czasu i po dokładnym przetestowaniu każdej porady z książki Skin Coach. Przeszłam dzięki niej metamorfozę i tu Was zdziwię – wewnętrzną.

 

Nie mając nic do stracenia postanowiłam zaufać nieznanej mi osobie, która już na pierwszych stronach przekazuje mi swoje przesłanie. 10 zasad które, o dziwo, nie są typowymi radami w stylu przecieraj twarz wykwitem z oczaru wirginijskiego. To taki wstęp po którym myślisz sobie ,,aaaaa, to o to chodzi…”. Muszę odpowiedzieć na pytania, np. Jaki ważny dla siebie cel chcesz osiągnąć podczas skin coachingu? Szczerze wykonałam tzw. koło skóry – odpowiedziałam sama przed sobą jaką stosuję dietę, pielęgnację, styl życia.

Pewnie wnioski już się same nasuwają, prawda?

Dalej jest coraz lepiej! Mój Coach nauczy mnie wychodzić z domu bez makijażu i ja już wtedy z pełnym uśmiechem myślę sobie NEVER GONNA HAPPEN. Ale wypełniam szczerze testy, robię notatki, zaznaczam najważniejsze fragmenty. Dlaczego? Może tak naprawdę się nie pogodziłam z obecnym stanem? I ta wszechogarniająca myśl: jak te aktorki, piosenkarki, modelki to robią?! Przecież są ludźmi, żyją na tej samej Planecie.

 

Od czego to zależy?

Czytam dalej i w książce po której spodziewałam się prostego przepisu na eliksir młodości czytam o szeroko pojętej metodzie holistycznej. Znalazłam tam szerokie spektrum ujęcia problemów skórnych które same w sobie od kremu nie zależą i których kremem nie wyleczysz. Są porady odnośnie do jedzenia, picia a nawet obserwacji swojego nastroju. Powyżej szczotka do szczotkowania ciała na sucho Lullalove – poprawia nastrój 🙂

Powoli dociera do mnie to, czego Coach chce mnie nauczyć

Fachowo podana wiedza na temat budowy, typów oraz rodzajów skóry poszerza horyzonty. Sezonowość dbania o skórę oraz piramida młodości otwiera oczy. Natomiast rozdział Kosmetyczka na detoksie rzuca zupełnie inne światło na dotychczasowe ŻYCIE. Ile mamy niepotrzebnych oraz często przez nieuwagę przeterminowanych kosmetyków czy leków? Ile poświęcamy uwagi poświęcamy profilaktyce i suplementacji a ile szpikowaniu się chemią? Na zdjęciu mydełko sól od Zmydlona.pl 🙂

Nie zostaję z tymi przemyśleniami sama

Skin Coach zadbała o to, żebym z dobrym nastawieniem, wiedzą i motywacją nie zagubiła się w szumie informacyjnym ofert środków do pielęgnacji. W książce znajdziecie szczegółowy opis co, jak, kiedy i CZYM pielęgnować. Znajdziecie tam adresy stron internetowych sklepów z naturalnymi, wartościowymi kosmetykami do pielęgnacji całego ciała – również włosów. Na końcu książki jest mój ulubiony rozdział zawsze – naturalne kosmetyki DYI w domu 🙂 Rarytas!

Skin Coaching radykalnie zmieni Twoje myślenie o własnej skórze. O skórze, jako o organie, największym ,,na” naszym ciele, zresztą. Książka zmienia i myślenie i postępowanie, nawyki i przyzwyczajenia i nastrój 🙂 To swego rodzaju biblia, must have dla każdego członka rodziny.

 

Marta.

 

 


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *